poniedziałek, 11 kwietnia 2011

suns of Jamaica and Empire state of mind ;)

Tak oto konczy sie moj weekend.
Raz kolejny lezac na moim lozeczku w rozmiarze XXL ogladajac sex and the city.
Jaki byl weekend?
Excellent, I am positive!
W piatek nawiedzilam po raz kolejny dom mojej kuzynki. Na rozmowie i pysznej herbatce z cytrynka i cukrem minal wieczor i pol nocy...
Sobotniego ranka obudzilam sie, ubralam i ruszylam do swojej tulaczki. Train "e" przewiozl mnie przez caly Queens a nastepnie "g" na moj cudowny Brklyn.
Umowilam sie ze znajoma fryzjerka ze wpadne do niej na obciecie o 3p.m. a na Brklyn dotarlam ponad godzinke wczesniej tak wiec wczesniej wstapilam do polskiej kawiarni na przepyszna kawke gdzie pracuje inna znajoma... Na milej rozmowie minal czas do mojego fryzjerskiego appointmentu.
Tak wiec zabralam "manaty" i popedzilam do Kaski, ktora myslalam ze mnie zabije.
Po godzinie i kilkunastu grozbach ze wiecej mnie nie obcina bylam wolna. Musze przyznac, ze Kaska jest najlepsza fryzjerka jaka mnie obcinala, pierwszy raz wyszlam z salonu naprawde zadowolona...
Kiedy kwestie fryzjerskie zostaly zalatwione ruszylam z Paulina (ktora w koncu udalo mi sie spotkac!) i Monika na male zwiedzanko miasta.
Pojechalysmy do downtown, troche sie pokrecilysmy, wzielysmy prom na staten island gdzie rowniez sie pokrecilysmy i czas bylo wracac. Widok miasta ze staten island jest swietny, jeden z moich fejwrit.
Po dotarciu do wyspy, odwiozlysmy Paule na Penn Station a same wrocilysmy na Brooklyn co by przygotowac sie z panna I. na nadciagajcaca imprezke tysiaclecia lol.
Imprezke mozna zdefiniowac jednym slowem- standard. Bylo jak zawsze milo.
Nie chce mi sie w sumie tego opowiadac. Kolejny wieczor w Matt'owym gronie ;P ;)
W niedziele zjadlam z panna M. typowo polsko-amerykanski obiad (czyt. monika schabowy z ziemniakami i surowka a ja typowo polskie (haha) panecakesy z maple syrope'm.
W ten oto sposob minela sobota. Wieczor spedzilam z J.D, Dwaynem i Mayeczka jedzac Jamajskie smakolyki i ogladajac horrory, komikow w koncu sex and the city.
Dzis rano Mayka przyszla obudzic J.D i D. i mowi do nich jak zwykle
"Mommyyyy, dadddyyyyy its morning! (z wielkim usmiechem od samego rana)
Po czym D i J.D wstali a M. przypomnialo sie ze biedna Marysia jeszcze spi wiec poszla do rodzicow i im mowi "Marysia is sleeping" na co J.D "let her sleep lil bit" Maya stweirdzila ze spie gdyz poprostu nie wiem, ze jest juz rano! haha rozwala mnie mlodziutka.
Zazdroszcze dziewczynom ogolnie, za tydzien w poniedzialek opuszczaja nas i jada do Polski na ponad 5 tygodni! Ahhhhhhhh...
A przede mna 3 tygodnie pracy bez najmniejszego weekendu.
W koncu urodzily sie dzieci: Zac i Matt !
Do klikniecia w momencie kiedy w koncu sie cos wydarzy!

x.o.x.o
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz